fot. NBA League Pass
Shai Gilgeous-Alexander zdobywa ponad 32 punkty na świetnej efektywności (1,3 punktu na rzut – najwięcej wśród point-guardów po… Paytonie Pritchardzie), jednocześnie nie tracąc piłki – zaledwie 8,6% wszystkich jego posiadań kończyło się stratą. Wśród zawodników, których usage (procent akcji, które zawodnik kończy rzutem – w tym wolnym – asystą lub stratą) wynosi więcej niż 30%, to najlepszy wynik.
Oklahoma City Thunder z Shaiem na parkiecie zdobywa blisko 1,24 punktu na posiadanie, co byłoby odpowiednikiem najlepszej ofensywy, minimalnie wyprzedzając Cleveland Cavaliers. W ataku pozycyjnym sprawa ma się równie dobrze – gdy Shai gra, OKC z wynikiem niemal 1,06 punktu na posiadanie plasuje się w tej kategorii na drugim miejscu. Kiedy SGA wędruje na ławkę, efektywność drużyny wyraźnie spada – Thunder w minutach bez swojego lidera zdobywają na posiadanie 1,12 punktu ogółem i 0,99 w halfcourt (odpowiednik kolejno 23. i 11. miejsca).
26-letni rozgrywający jest spoiwem ofensywy klubu z najlepszym bilansem w Konferencji Zachodniej: sprawia, że ta działa, pozytywnie wpływając swoją obecnością na kolegów z zespołu. I co jest wyjątkowe, robi to bardziej jako scorer, aniżeli typowy kreator. Otwiera więcej niepilnowanych rzutów – Thunder są w top-2 całkowicie otwartych pozycji ogółem i za trzy oraz w top-3 otwartych prób łącznie. W dużym stopniu wynika to z reakcji na obronę przeciwnika. Shai swoimi wjazdami w kierunku obręczy łamie szyki kolejnych rywali, skupiając na sobie całą uwagę.
Mało kto ma na niego plastra oraz zestaw szybkich i jednocześnie fizycznych obrońców do pomocy. Nawet to może nie wystarczyć, o czym przekonali się mogący zmieniać krycie w każdym match-upie Boston Celtics. Dlatego aby go zneutralizować przeciwnicy decydują się na pułapki, podwojenia w okolicy linii środkowej czy różne warianty obrony strefowej.
(Obrońcy tytułu nie odkryli kart i rzadko decydowali się na którąś z powyższych opcji, aczkolwiek mieli dwa bardzo duże posiadania w obronie zapowiadające, co może dziać się w czerwcu. W obu wyczekali Shaia z podwojeniem lub pomocą, czym kompletnie go uśpili, wymuszając na nim wcześniejsze przerwanie kozła).
OKC do tej pory było tak dobre, że na przestrzeni całego sezonu nie miało to większego znaczenia. Niemniej zdarzały się mecze czy ich fragmenty, na które potencjalni rywale mogli przynajmniej patrzeć z nadzieją. Korzyści z podwojeń w połączeniu z obroną strefową są w tym przypadku dwie.
Po pierwsze zabierasz piłkę z rąk Shaia. Dzięki temu sprawiasz, że pozostali zawodnicy – którzy czują się w tej roli mniej komfortowo – będą musieli zrobić coś z piłką. Broniąc strefą, idziesz jednak na pewne kompromisy, o czym mówił Mark Daigneault, trener OKC:
„Zwykle nie wymuszasz tylu strat i nie zbierasz piłki tak dobrze jak w przypadku obrony jeden-do-jednego. Pozwalasz też na więcej trójek a jakość tych trójek jest zazwyczaj dobra. Ale możesz zabrać obręcz. Jednocześnie nie faulujesz tak często, więc jeśli spojrzysz na to pod kątem ofensywy, próbujesz wygenerować wysokiej jakości trójki i dostać się na ofensywną tablicę (…). Musisz brać to, co ci dają”.
Innymi słowy broniący stawia przeciwko umiejętnościom rzutu z dystansu zawodników atakującej drużyny, zagęszczając pomalowane. Thunder trafiają 37,4% trójek (38,8% z rogów i 37% pozostałych). Ich skuteczność znacząco nie szybuje do góry z całkowicie wolnych pozycji za trzy, z których mają (19.) skuteczność 38,2%. Wiele tych rzutów nadal będzie otwartych w play-offach.
Niewypowiedzianą zaletą strefy lub agresywnej obrony na Shaiu jest to, że piłka może do niego już nie wrócić, a Thunder dalej będą grali akcję w ataku bez swojego najlepszego gracza.
Mogliśmy to zaobserwować w decydujących minutach jednego z meczów przeciwko Minnesocie Timberwolves, która w czterech posiadaniach z rzędu zastawiła pułapkę na rozgrywającego OKC już w okolicy logo parkietu, a następnie przechodziła do strefy.
W żadnym z nich Thunder nie zdobyli punktów, raz tracąc piłkę, raz pudłując spod obręczy i dwa razy nie trafiając dogodnych rzutów za trzy punkty. Wilki w tym czasie nie tylko odrobiły stratę dziewięciu punktów, ale także sprawiły, że w ani jednej z tych akcji piłka nie wróciła do SGA po tym, jak już ją oddał.
W tych czterech posiadaniach raz zdarzyło się by piłkę wyprowadzał Jalen Williams, tylko po to, aby niemal od razu oddał ją do Shaia. Poniekąd widoczny był brak Isaiaha Hartensteina, który w trzeciej kwarcie tego spotkania oberwał w nos i już na parkiet nie powrócił. 26-letni wysoki dysponuje przyzwoitym floaterem z krótkiego półdystansu i jest dobrym podającym na swojej pozycji, dzięki czemu mógłby otwierać dogodne pozycje dla kolegów z drużyny.
Kolejnym nieobecnym był Chet Holmgren, który również rozwiązuje sporo problemów, szczególnie tych związanych z punktowaniem pod obręczą.
Duet dwóch wysokich może karcić podwojenia Shaia, nie dając defensywie rywala w porę wrócić i wykorzystując przewagi – z iHartem w roli rozprowadzającego piłkę z okolicy linii rzutów wolnych i Holmgrenem jako ścinającym w kierunku obręczy (mogą wymieniać się tymi rolami – pokazali to w meczu w Bostonie, w którym w rezerwowych line-upach zagrali kilka pick and rolli wysoki-wysoki).
Drugą korzyścią obrony strefowej i podwojeń Shaia jest wybicie ofensywy Thunder z rytmu – sprawiasz, że ta zaczyna grać na twoich warunkach. Zamieniasz SGA ze scorera w dystrybutora. Liczysz na to, że OKC przestanie szukać typowych dla siebie akcji i nie będzie w stanie ruchem piłki, zasłonami lub ścięciami poszczególnych zawodników znaleźć sobie dogodnych pozycji pod koszem, a ciężar gry przeniesie się na dystans.
Jak na to odpowiedzieć?
Przede wszystkim nie dać się zaskoczyć. Przeciwieństwo tego widzieliśmy np. w pierwszym meczu z Denver Nuggets w Oklahomie, gdy OKC zakończyło trzecią kwartę przeciwko obronie strefowej jednym trafionym rzutem na dziesięć prób (w tym 0/4 z dystansu). Nie udawało się generować łatwych punktów. Wkradł się stres – nie było ruchu na piłce i bez niej, brakowało zasłon i za często gospodarze zadowalali się rzutem za trzy ciepło-zimnego strzelca z rogu, który jeżeli nie trafia za trzy, to nie wnosi wiele do ofensywy zespołu.
W czwartej kwarcie to się zmieniło. Thunder zaczęli grać z charakterystyczną dla siebie szybkością. Poszczególni zawodnicy, zwłaszcza Alex Caruso i Hartenstein, pokazywali się częściej do gry, stawiając (slip) zasłony czy wychodząc wyżej po piłkę. Z tym pierwszym zyskujesz dodatkowego kozłującego. Zaczęli też trafiać rzuty za trzy. To najprostsza odpowiedź na strefę, co zapewne masz z tyłu głowy. OKC potrafi zrobić się gorące z dystansu, chociaż bardziej drużynowo niż indywidualnie, czym nieraz zamknęło całkowicie mecz.
Thunder mogą również polować na faworyzowany dla siebie pojedynek i szukać rzutu z półdystansu dla Shaia (lub Jalena Williamsa).
Oklahoma może dodatkowo przyspieszyć. Shai wie, kiedy wcześniej zaatakować i zaskoczyć przeciwnika zmianą kierunku czy przedarciem się między dwóch obrońców. Nie musi nawet dostawać się bezpośrednio pod obręcz – w wielu przypadkach wystarczy mu rzut z półdystansu. Podkoszowi OKC w semi-transition mogą stawiać zasłony dużo wyżej – lub wcześniej ścinać – tworząc miejsce do rozpędzenia się dla rozgrywającego. Szerokie rozstawienie pozostałych graczy otwiera okazję do podania na dystans lub izolację dla Shaia. Podobnie jak ruch bez piłki. Strefa często zostawia więcej miejsca w okolicy grzyba, co można wykorzystać i ścięciem pokazać się do podania.
Zgubne też jest poleganie na obronie strefowej przez cały mecz. Nie bez powodu prawie nikt nie korzysta z niej od początku – działa jako próba wybicia z rytmu, ale co zrobić gdy zaskoczenie minie? Próbowało tego Houston Rockets, gdy Ime Udoka wystawił obok Jalena Greena czterech rezerwowych. Obiecujący początek zamienił się w 51 punktów SGA.
Z pewnością nie widzieliśmy jeszcze wszystkiego, zarówno ze strony Daigneaulta, jak i przyszłych rywali Oklahomy w play-offach. Thunder mogą patrzeć na swoje szanse z optymizmem. Dysponują na tyle wszechstronnym i szerokim składem, że są w stanie przełamać większość trudności.
Zachód jednak nie jest na straconej pozycji.
Wprawdzie mało która strategia dawała ich rywalom długotrwałe korzyści, to widać wspólny mianownik w porażkach lub słabszych momentach OKC. Są to zaćmienia graczy zadaniowych do karcenia przewag lub obrony minimalizującej wpływ Shaia. Brakuje wtedy jakiejś go-to akcji – koła ratunkowego – kiedy nie idzie lub kiedy nie ma możliwości dostarczenia piłki do SGA. Zadaniowcy Thunder są dobrzy lub bardzo dobrzy w swojej roli, ale z aktywnym Shaiem w ataku pozycyjnym. Bez? Zachód będzie musiał postawić, że niewystarczająco.
***
PS W back-to-backu Nuggets wykorzystali wyżej wspomniany schemat m.in. Minnesoty (i Brooklyn Nets) ze strefą i agresywnym podwajaniem na SGA już przy linii środkowej. Thunder ten mecz przegrali, chociaż mieli najlepszą efektywność w ataku ze wszystkich czterech meczów rozegranych przeciwko drużynie z Kolorado. Skończyli za to z najgorszą efektywnością defensywną w całym sezonie, tracąc na posiadanie prawie 1,42 punktu (drugi ich najgorszy wynik to 1,29 przy średniej na cały sezon 1,07). Coś co z tego meczu można wyciągnąć, to mała liczba prób pod koszem – mniej niż 20% wszystkich rzutów pochodziło spod obręczy – pomimo grania w przewagach i agresywnych pułapek na Shaiu.
5 lat… trochę to trwało, ale bardzo dobrze, że wróciłeś 🙂
Dzięki! Pochłonęły mnie inne rzeczy i jakoś tak wyszło 🙂
Pingback: Jak Cade Cunningham napędza ofensywę Detroit Pistons? - O Tablicę
Mega ciekawy blog, cieszę się, że go odkryłem! Jako psychofan streetballa o koszykówce 5×5 nie czytam już tyle co kiedyś (3×3>5×5), ale tutaj będę zaglądać regularnie :). Brakowało czegoś takiego, good job!
Dzięki! 😀